Sezon ogórkowy za nami

Sezon ogórkowy za nami

 

Minister Ziobro zwalcza ostro „Układ Warszawski”. A ja myślałem, że jesteśmy już w Unii Europejskiej. A tak poważnie, to nie ma komu zwalczać „Układu Jeleniogórskiego”. Tam w centrali pozamykali wielu gangsterów, powymieniali gros lewizny i w mediach i w Administracji i w Komendzie Głównej Policji i w Prokuraturze Krajowej. A u nas skiśnięta śmietanka towarzyska się bawi i działa w najlepsze dalej. Myślałby kto, że tu wszystko jest w porządku. Że nie ma korupcji. Guzik. Po prostu nie ma komu posprzątać. Podjąć i rzetelnie rozliczyć wszelkie afery. Nie odbiegamy przecież w tej materii od średniej krajowej? Ale tu sami swoi. Na tysiąc procent – gołym okiem widać – istnieje układ i ludzie spoza układu, podział na swoich i na obcych, na ludzi lepszych i gorszych,. Dziwnie rzadko jakoś Prokuratura lokalna „czyści” administrację samorządową. Media też nie ścigają żadnych afer. Fałszywie tylko o nie pytają. Postępują wręcz odwrotnie. Niektóre gazety mają dyspozycyjnych paparazzich, a nie dziennikarzy śledczych. Tych, którzy tępią brudną władzę tłumią zamiast im pomagać. Zajmują się szukaniem u „dysydentów” garba lub platfusa, a nie nagłaśnianiem spraw związanych ściśle z podejrzaną działalnością publiczną. I nie dlatego, że jest sezon ogórkowy. Mają argumenty, ale nie. Usłużni durnie wykorzystują jeszcze fałszywki, żeby podlizać się władzy. Wyeliminować jej konkurencję. Będą wyciągać wiecznie jakieś stare paszkwile dla brukowej sensacji. Zazdrośnicy wytoczą przeciwko tobie perfidne pióra jak ich przerośniesz. Wejdą z butami do twojego prywatnego życia. A człowiek, który położy mokrą stopę na suchej posadzce i stwierdzi, że nie ma platfusa i tak nie poda ich do sądu, bo niby z jakiej racji ma opłacić pozew za chamskich cwaniaków z własnej kieszeni. Poza tym, oni wiedzą, że sprawy się toczą wiele lat i wyroki w tej dolinie mogą być różne. Dlatego celowo skorumpowani cynicy babrają w błocie prawdziwych patriotów w okresie przedwyborczym. Wiedzą, że ludzie w okresie oficjalnej kampanii wyborczej mogą wytoczyć sprawy podlecom, którzy ich pomówią o różne poniżające czyny, za darmo z pieniędzy publicznych w trybie ordynacji wyborczej. A tak na prawdę – tylko  głupi by udowadniał komuś, że nie ma garba i nie jest wielbłądem. Olać czerwonych szmalcowników. Trzeba się brać za robotę, wybory tuż, tuż.

Grzegorz Niedźwiecki

Lew1@poczta.fm

Folwark Kusiaka cz. III

Folwark Kusiaka cz. III

Niedawno nasze tereny nawiedziła kolejna powódź. W roku 1997 moją chałupę na ul. Działkowicza zalało doszczętnie, w roku 2001 wody w domu było po kostki, a obecnie na szczęście nas tylko podtopiło.

Dziesiątki milionów strat – to bilans kilkudniowych opadów deszczu i podtopień na Dolnym Śląsku. Statystyki są wciąż aktualizowane jednak już widać jak poważne są szkody.

„Mamy już kilkadziesiąt zestawień strat, to cały czas napływa do nas. Gminy liczą, powiaty też, a do tego jeszcze burmistrzowie i prezydenci. To będą setki milionów strat” – powiedział Dariusz Wojtysiak z Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Kilkaset milionów złotych wyniosą straty spowodowane powodzią na Dolnym Śląsku – oceniają specjaliści z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu. Do centrum napływają dane dotyczące strat z gmin, miast i powiatów.

Straty Jeleniej Góry oszacowano wstępnie na 20 mln zł.

Powódź daje się we znaki kierowcom w stolicy Karkonoszy. W Cieplicach jest nieprzejezdnych kilkanaście ulic, w tym Jagiellońska, Francuska, Mieszka i Ludowa. Rano nie można było przejechać na odcinku ulicy Wolności. Objazdy prowadziły przez Wojewódzką. Ciepliczanie obawiają się, że rwąca Kamienna zerwie niektóre mosty. Woda podmywa przęsła mostów w uzdrowiskowej części miasta. Policjanci i strażacy kontrolują sytuację przy przeprawie na placu Piastowskim, blisko Apteki pod Koroną. Kilkadziesiąt rodzin ewakuowano w nocy z poniedziałku na wtorek z powodu zalania domów przez wezbrane wody rzek. Woda przedarła się przez wały i częściowo podmyła Cieplice. Rano nieprzejezdnych było wiele ulic w uzdrowisku i w Jeleniej Górze.

W centrum miasta zalane jest skrzyżowanie ul. Jana Pawła II z Grunwaldzką. Podtopione są ulice: Groszowa, ks. Skargi i Daszyńskiego, a także fragment ul. Sobieskiego przy PZU. Nieprzejezdna jest ulica Wiejska. W stolicy Karkonoszy woda zalała niektóre ulice, nawet oddalone od rzek. Poddtopiona została ulica Wyczółkowskiego najpewniej wskutek niedrożności studzienek burzowych. Na ulicy Działkowicza jeden z nich postanowił… zdjąć pokrywę studzienki kanalizacyjnej. Myślał, że w ten sposób woda będzie szybciej spływać. Zdaniem mieszkańców problem to źle zaprojektowane kolektory, które nie są w stanie przyjąć nadmiaru deszczówki.

Takie były komentarze w trakcie powodzi. Przypomniałem je celowo. To tylko część smutnej prawdy.

Zdaniem specjalistów i osób wtajemniczonych, problem zalanych ulic przy korytach rzek obciążają odpowiedzialnością byłe i obecne władze samorządowe. Ze zwykłej niegospodarności i niekompetencji wykonano niecki (np. na skrzyżowanie ul. Jana Pawła II z Grunwaldzką) zamiast podnieść teren i zainstalowano wadliwe studzienki kanalizacyjne. „Zapomniano” ponoć zainstalować na sieci klapy zwrotne do zabezpieczenia przed cofnięciem wody lub ścieków. Mowa o Jeleniej Górze i jej włodarzach, których pewnie z tego powodu też nikt nie rozliczy. Mieszkańcy i finanse publiczne mają cierpieć, a oni w nagrodę dalej pchają się do koryta.

Grzegorz Niedźwiecki

Lew1@poczta.fm

 

P.s.

Ciekawe kto odpowie za zalanie nowej oczyszczalni ścieków w Jeleniej Górze wybudowanej za ul. Lwówecką głównie ze środków spójności ISPA za około 40 mln zł (10 mln euro; 40 mln euro całość inwestycji). Nowe wały wytrzymały, a oczyszczalnia zalana. Trzeba dodać, że to nie była największa powódź…

Czyżby znowu wadliwa kanalizacja?