Sq….le charytatywni

Sq….le charytatywni

 

Najgłośniej i najbardziej zajadle bronią spektakli „charytatywnych” z udziałem wielce szacownych z Ratusza jeleniogórskiego ci, co mają najbardziej szatańskie intencje i brudne sumienie. Wystarczy poczytać epitety, jakimi obdarzają przeciwników politycznych, czy krytyków „wolontariuszy”. Przyklejają im łatki psycholi, debili, alkoholików i martwią się o wstyd ich dzieci. Znajdują im przyczyny bezrobocia i braku kolegów. Tylko, że to właśnie dzięki takim reklamom, dzięki takim etykietkom tych „humanitarnych” dziennikarzy, polityków, działaczy społecznych, ich krytycy nie mają pracy, a ich dzieci i rodziny dowiadują się o ich różnych przypadłościach. Te przypadłości i ich wydumane, czy rzeczywiste uzależnienia są tym sq….lom potrzebne, bo to jest ich chleb, ich pożywka polityczna, to jest ich warunek istnienia. To jest ta marchewka na kiju dla potrzebujących; jedną ręką dają jałmużnę chorym i potrzebującym, a drugą walą w łeb, żeby się za bardzo ktoś nie wychylił i nie ozdrowiało za dużo ludzi, bo z czego oni będą żyć. Normalni ludzie, bezinteresowni nie zabierają głosu w takim temacie lub komentują go bez emocji. Prawdziwa cnota krytyki się nie boi; uczciwy (nonsens, ale niech będzie) polityk nie potrzebuje pozytywnej reklamy i nie reagowałby tak dramatycznie na aluzje w jego kierunku, bo jemu póki co nic nie grozi. Jednakże łatwo ocenić wartość człowieka nie tego głodnego głośno ujadającego, tylko właśnie tego sytego, wdeptującego w ziemię biedaka. Pamiętajcie ludzie i obserwujcie tych „wolontariuszy”, chorzy i uzależnieni są dla nich normalni tylko w dniach wyborów, nawet zaniosą ich na wózkach inwalidzkich do urn, ale jak będziecie chcieli się z nimi zintegrować, to już nie będziecie ludźmi chorymi, biednymi, źle potraktowanymi przez los, tylko będziecie lumpami, wyrzutkami społeczeństwa, degeneratami na własne życzenie. Będziecie ludźmi drugiej kategorii, na zawsze skazanymi na pogardę i polewkę. Taki biedny Patryk i jego rodzice są tylko narzędziami w ich warsztacie pracy. Mam na to dowody.

Ja, niżej podpisany, złożyłem niedawno aplikację na stanowisko kierownika domu i schroniska im. Św. Brata Alberta w Jeleniej Górze. Była w lutym taka oferta w Nowinach Jeleniogórskich i nie wymagano specjalnych kwalifikacji. Po świętach się dowiedziałem, że przepadła moja kandydatura, choć wiem, że byłbym najlepszym człowiekiem na tym miejscu. Przepadła dzięki Wam drodzy niezależni dziennikarze, szacowni samorządowcy, neutralni politycy. Przepadła, bo moim celem nie było czerpanie korzyści i utrzymywanie jak największej liczby pensjonariuszy w tych placówkach, tylko miałem wizję wydostania ich z dna społecznego. Byłbym szczęśliwy, jakbym jedynym pensjonariuszem takiego schroniska był ja sam. Tak, mam doświadczenie i jestem niebezpieczny, bo jak „nie będzie” schroniska dla bezdomnych, to na kim Wy będziecie robić politykę? Nie ujadałem nigdy i nie ujadam we własnym interesie. Nie mam żalu do moich adwersarzy, bo moje dzieci i mój świat jest dla Was niedostępny. Nie boję się o swój los i nie przestanę ujadać, bo zło nigdy nie zniknie z dzisiejszego świata. Nie dostałem tego stanowiska i nie dostanę prędko żadnego, czy będę ujadał czy nie, bo dobrze wiecie, że mnie nikt nie kupi za parę groszy. Dobrze wiecie, że czy będę miał pracę, czy nie, to i tak psy na Was powieszam. Bo tak Wam się za waszą działalność „charytatywną” należy. Pani Kasiu kończ Pani tą szkołę i uciekaj z tego towarzystwa. Oni, ci wielce szacowni, nie są zainteresowani pomocą chorym i przywróceniem ich do normalnego życia. Oni nie wiedzą, co to głód, co to choroba, co to bezrobocie. Oni nie są zainteresowani naprawą tego świata. To tacy strażacy samopodpalacze. To nie są ludzie dobrej woli i nie dlatego, że mam jakąś osobistą awersję do nich. Że kieruję się pruderią. Ja ich po prostu znam. Znam ich z imienia i z nazwiska. Mój przykład jest tylko kolejnym przykładem tautologii w tym logicznym zbiorze. Koledzy mi niepotrzebni. Chroń mnie Panie Boże od takich kolegów i takich przyjaciół, przed wrogami się sam obronię.

socjolog

 

Ps.

Po opublikowaniu mniej więcej takiej treści komunikatu na portalu jg24.pl jakiś anonim próbował mi wmówić, że poprzedni kierownik schroniska miał  uprawnienia klawisza w zakładzie karnym i takie są właśnie adekwatne na tym etacie. Że wszyscy bezdomni sami sobie zgotowali taki los i świetnie się czują w klatce. Że to jest dobry kierunek światowy i bezdomność ma przyrastać w postępie geometrycznym. Że katharsis jest niemożliwy. Cały wątek szybko zeszedł z tematu tygodnia, a próby „synergii” z rozmówcami zostały usuwane przez moderatora lub spłycane przez propagandystów jak wcześniej ironią. Działania te potwierdziły tylko, że nadchodzi era sq….li a nie Kotańskich. Że nasi „działacze społeczni” mają dychotomiczną moralność – inną zewnętrzną, a inną wewnętrzną i tak naprawdę bardzo negatywne zdanie, spekulacyjne podejście do ludzi chorych i bezdomnych. Nie są zainteresowani merytoryczną dyskusją o wykluczeniu społecznym i wyrównywaniem szans rozwoju. Dlaczego? Bo 98% bezdomnych jest w schroniskach dzięki takim sukinsynom, co mają po pięć etatów. Jeleniogórskie Van Pury ulokowały zwoje macki we wszystkich instytucjach charytatywnych, sportowych, kulturalnych i w mediach, żeby dbać o swój image. No cóż, są ludzie i zwierzęta. Tylko niektórym się te pozycje mylą…

Inni podpowiedzieli mi, że to jest właśnie realizacja programu PO… by żyło się lepiej niewielu… to trzeba uprawiać abstrakcję charytatywną. Zdemaskował się radny W. Tomera.

Śnieżny śmigus-dyngus

Śnieżny śmigus-dyngus

 

Wczoraj wieczorem dzieci groziły mi, że mnie rano zleją wodą i zabroniły mi nastawiać budzik. Naładowały zawczasu swoje pistolety wodną amunicją i poszły spać. Ja dobrze pamiętając kilka sekwencji filmowych z Flipa i Flapa oraz Kewina sam w domu – przystąpiłem do fortyfikowania swojego pokoju. Na górnej krawędzi lekko uchylonych drzwi (otwieranych do środka) oparłem o ścianę plastikowe wiadereczko z wodą. Pod kołdrę włożyłem (jak co dzień) ciepły termofor, a do poduszki przytuliłem napełnioną H2O plastikową butelkę po Kubusiu.

Rano obudził mnie krzyk dzieci, które dały się złapać na zastawione sidła w postaci wiaderka z wodą na drzwiach. Zanim złapały drugi oddech zerwałem się jak rewolwerowiec, odbezpieczyłem Kubusia i serią po mokrych małolatach, ku ich zdziwieniu i przerażeniu. Przed amunicją z ich pistoletów osłoniłem się kołdrą, a dobiłem ich miną z termoforu. Długo popamiętają ten dzień, w którym wypowiedziały wojnę staremu wiarusowi. Szkoda tylko paneli, niezbyt odporne na wilgoć pole bitwy wybraliśmy. Bo teściowej to nie żałuję, i tak zawsze wygląda jak zmokła kura. A raczej rozdarta kwoka.

Po wyczerpującym pojedynku i śniadaniu, stwierdziwszy że za oknem biała zima, postanowiliśmy spakować się szybko i jechać na narty. Do klapy kurtki przypiąłem zdjęcie mojego guru Marka Obrębalskiego, nalepione na odznakę z western-city, żeby czuwał nad naszym bezpieczeństwem. Mam to po Lechu Wałęsie, też lubię się modlić publicznie, zwłaszcza w niedziele i święta. Pojechaliśmy do czeskiej Vrchlabii na ulubiony stok i zrobiliśmy sobie śmigus-dyngus śnieżkowy. Na koniec wlałem w siebie jeszcze zimnego budweisera. Mogłem sobie na to pozwolić, jako że żona prowadziła naszą „nową” fiestę.

Po powrocie do domu, włączam komputer, wchodzę w Internet i oczom swoim nie wierzę. Na moim ulubionym portalu Jg24.pl mnóstwo nowych wpisów w wątkach dotyczących niedawnej akcji charytatywnej z udziałem świętego dla mnie doktora. Niestety zabójczych dla zdrowego oka i ucha. Aż roiło się od inwektyw na mojego wodza, typu: „obleśny starzec”, „pierdzący geriatyk”, czy „cieć jakich mało”. Można być może by było część uznać za retoryczne pytania, ale mnie jakby piorun trafił. Dobrze, że nie czytałem tego tuż przed jakimś zjazdem na moich fischerach, bo wykur… bym na 100% w jakieś drzewo.

To wielce czcigodny i szacowny, ba, a nawet Santo Subito dr Marek Obrębalski, którego po każdym szczęśliwym ślizgu całowałem w czółko, za to, że uratował mnie i całą moją rodzinę przed upadkiem, przed złamaniem kończyn dolnych lub górnych, przed lawiną śnieżną w śmigus-dyngus, jest tak poniewierany przez pogan za moimi plecami. To jakby nóż w plecy nam ktoś wbijał. Nie podaruję! Tego stanowczo za dużo! Znam adresy IP bezczelnych adwersarzy Prezydenta Miasta Jeleniej Góry z aureolą na głowie! Zgłaszam do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie obrazy moich uczuć religijnych!

 

Grzegorz Niedźwiecki herbu Ogończyk

Nowinowy poker

Nowinowy poker – blagier w sieci kontrolowany

  Namówiła mnie żona do udziału w konkursie redakcji Nowin Jeleniogórskich „Nowinowy przedszkolak”. Chodziło o zgłoszenie zdjęcia sympatycznego dzieciaka w wieku przedszkolnym do udziału w głosowaniu internetowym. Namówiła, bo to ja i dzieci mieliśmy ślęczeć przed komputerem, a ona tylko wysłała zdjęcie naszego Pawełka i zawinęła się do Niemiec na szkolenie z zakładu pracy. Główną nagrodą za uzyskanie najwyższej średniej ocen (w skali od 1-6), a w przypadku kilku identycznych not, największej ilości oddanych głosów, miał być bon wycieczkowy o wartości 2000 zł ufundowany przez jedno z lokalnych biur podróży. Warunek, wyklikać zwycięstwo – czytaj: nagłaśniać biuro Amigos BB – do 25 kwietnia br. Wprawdzie był (i jest w Internecie) jakiś regulamin, z którego nijak nie wynikało, co ile i na ilu kandydatów można głosować z jednego łącza internetowego, ale opiekun konkursu po uważaniu dopuszczał głosy nie wcześniej jak po 15 minutach z jednego konta użytkownika jakiegoś komputera. System nie miał żadnej automatyki i tylko admin, co jakiś czas apelował dla picu do niecierpliwych o rozwagę. Postaw na stole czekoladkę i powiedz dziecku, że nie wolno jej ruszyć… Na początku się zastanawiałem czy w ogóle przystąpić do tej zabawy, bo nie odpowiadała mi formuła licytacji, nastawiona na komercję, a nie na demokratyczne reguły. To tak jak z tym „Człowiekiem Roku” – zostaje nim ten, który najwięcej gazet wykupi w kiosku. Pomyślałem jednak, że warto zdobyć kolejne doświadczenie socjologiczne.

Zanim się zorientowałem, że konkurs uruchomiono w sieci na dobre, minął tydzień czasu i niektóre z dzieci miały już po 1000 głosów i średnią ocen powyżej 3, a Pawełek sto kilkadziesiąt głosów ze średnią ledwo przekraczającą 2%. Nic to, ciułałem mozolnie co kwadrans punkty, uruchomiłem znajomych z Naszej Klasy, Gadu-Gadu oraz rodzinę i w szybkim czasie nasz synek wyszedł na prowadzenie. Pewnego razu w nocy, dobiłem głos za 6 pkt, a tu licznik pokazał o 15 głosów więcej i spadek średniej o 0,03%. Zauważyłem czyje zdjęcie mknie w szalonym tempie do góry i stuknąłem Bogu ducha winnemu dzieciakowi kilka jedynek. Kiedy proceder się nasilił i wiedziałem na czym ten wyścig szczurów polega, nie miałem już skrupułów i postanowiłem w pierwszej chwili za wszelką cenę ten wyścig wygrać. Kradzione nie tuczy więc uzgodniliśmy z rodziną, że na pohybel redakcji, która stworzyła korupcjogenny system, zaproponujemy po wygraniu, aby bon zamieniono na gotówkę i zaprosimy wszystkie dzieci z konkursu na bal zwycięzców lub poprosić fundatora, żeby zorganizował jednodniową wycieczkę za 2000 zł dla 53 dzieci. Zobowiązanie takie zanim zabrałem się ostro do roboty „obstawiania na swojego dzieciaka” złożyłem publicznie na forum internetowym i oświadczyłem dziennikarzowi Gazety Powiatowej. Niestety, cwaniacy ze „spółdzielni” się zabezpieczyli, nie przewidują zamiany bonu na gotówkę i zaczęli straszyć falstartem. Znów „kapituła” zadecyduje, które dziecko pojedzie na darmowe wakacje, a przecież są metody prostsze.

Redakcja widząc swój błąd i zagrożenie przedwczesnym rozstrzygnięciem igrzysk wprowadziła kosmetyczne zmiany polegające na tym, że na swoje dziecko można formalnie nadal oddawać nieskończoną ilość głosów byle z różnych kont internetowych, ale na obce już tylko jeden głos z jednego adresu IP co 15 minut. Bezczelnie napuściła rodziców na siebie i apeluje jeszcze do nich o moralne zachowanie podczas głosowania. O absurdalności głosowania świadczy fakt, że średnia ocen jest wszędzie (Pawełek miał 4,10% w chwili rezygnacji) poniżej ustawionej automatycznie przez NJ 4%. Wygląda na to, że wszystkie dzieci są brzydkie. Jak można zainstalować system, w którym byle spamer może stukać sobie, co i ile zechce i mieć później pretensje do rodziców, że nie siedzą całą dobę i nie klikają co kwadrans w klawiaturę? Widać wyraźnie, że inicjatorom nie chodziło o podejście humanitarne do dzieci i krzewienie miłości bliźniego, tylko obliczone było na plugawą filozofię zysku. I taki system wyborczy chce nam właśnie zafundować PO w wyborach powszechnych. To, co zepsuła redakcja Nowin restartując konkurs i dając fory nowicjuszom, my staraliśmy się potem poprawić stawiając szóstki wszystkim „weteranom” plebiscytu w celu wyrównania konkurencji. Kiedy jednak to „mordobicie” przeobraziło się w obłęd, zbrzydło mi to dziecięce Pride i kazałem żonie wycofać zdjęcie z konkursu. Wycofaliśmy zdjęcie naszego Pawełka kiedy prowadził zarówno w klasyfikacji średniej ocen jak i ilości oddanych głosów. Zebrał tyle głosów, co jego ojciec w wyborach na prezydenta miasta Jeleniej Góry w 2002 roku. Może mnie teraz PiS lub PO zatrudnić na sztabowca w kampanii wyborczej.

Nie była moją intencją destrukcja tej akcji i nie szukam sobie wrogów w redakcji Nowin, ale skandale same wpadają mi do ręki. Gdybym nie wziął udziału w tym pokerze i nie blefował, nie rozpracowałbym tej afery. Walka o ogień trwa, już bez naszego udziału, lecz to nie wy drodzy rodzice musicie się wstydzić, że pozwalacie się traktować jak walczące koguty. To macherzy – Redakcja Nowin Jeleniogórskich powinna się wstydzić, że wykorzystuje ludzką naiwność do zbicia własnego kapitału. Granie dziećmi powinno być tak ścigane jak pedofilia. Wzięli pieniądze od „przyjaznego” biura podróży i muszą ten cyrk kontynuować. Świadomie uprawiają handel dziećmi za pomocą „MoneyCashBar” i jeszcze jawnie Was – rodziców obrażają. O parodii konkursu wiedzą wszyscy rodzice biednych dzieci, a redaktorzy NJ zrywają boki kosztem ślicznych niewiniątek. Ten konkurs okazał się totalną porażką i jego nikt już uczciwie nie wygra. Stworzyli konkurs dla rodziców, taki MLM, żeby jak najwięcej odsłon było i reklama biura podróży, które w poprzedniej kadencji były radny Ryszard Dzięciołowski ciągał za niewyjaśnione do dzisiaj sprawy lokalowe. Krupierzy dobrze wiedzą, że rodzice w ogień dla swoich pociech skoczą. Po pierwsze uczciwy konkurs byłby tak skonstruowany, aby mogły wziąć w nim dzieci najbiedniejszych rodzin, a rodziny, które mają komputer w domu i sądząc po zdjęciach dzieciaków, do takich nie należą. Po drugie są programy sondy elektronicznej i systemy przyjaźniejsze, aczkolwiek wolniej działające, które bardziej zachęcają do udziału też postronnych obserwatorów i nie dopuszczają jednoczesnego głosowania za, a nawet przeciw. My podziękowaliśmy za taki hazard…

socjolog

Ps.< /p>

Już po wycofaniu zdjęcia Pawełka z Internetu, doszło kilkoro innych dzieci. Dwóm ostatnim dałem po szóstce, wyszli na prowadzenie. Jak myślicie, co się za chwilę stało? Ja wiem, kto ich zdołował… Nowiny Jeleniogórskie pazurami sępów;-)

Delirium tremens

Delirium tremens

Prezydent miasta Jeleniej Góry Marek Obrębalski spotkał się na tajnym spotkaniu w Pałacu Paulinum ze znanym rolnikiem i holenderskimi inwestorami i uzgodnił wstępnie lokalizację wiatraków na gruntach należących do Adolfa Trzcińskiego przy obwodnicy na Wrocław. Tania energia do blisko 40 tysięcznego osiedla Zabobrze ma popłynąć już w marcu przyszłego roku. To dobra wiadomość i słuszna decyzja. W tym kominie powietrznym zaczynającym bieg od Góry Szybowcowej można nakręcić wiele kilowatów.

Miesiąc wcześniej odbył się przetarg na budowę Aquaparku w Cieplicach. Ofertę wygrała austryjacka firma z Salzburga, która część niezwykle bogatych i gorących źródeł wykorzysta jako energię odnawialną do ogrzewania całej dzielnicy uzdrowiskowej, tak bardzo ulubionej niegdyś przez królową Marysieńkę. Castorama też powstanie na Al. JP II, a Anatol Bustowski i Robert Prystrom podali sobie ręce.

To nie wszystkie szczęśliwe wiadomości dla mieszkańców Jeleniej Góry w jubileuszowym roku 900-lecia. Galeria Focuspark, z multikinem i siecią różnorodnych restauracji zamieni w końcu pusty plac po targowisku Kiliński w miasto w pigułce. Kamień węgielny pod to arcydzieło nie mające sobie równych na Dolnym Śląsku wkopał już przewodniczący Rady Miejskiej Jeleniej Góry Hubert Papaj w miniony piątek. Wykonawcą wyłonionym w trybie rokowań został amerykański biznesmen polskiego pochodzenia o tajemniczym nazwisku. Oj, będzie się działo…

Jelenia Góra będzie gościć reprezentację Italii na Euro 2012! Wprawdzie sportowcy zakwaterowani będą w Hotelu Gołębiewski w Karpaczu, ale treningi odbywać się będą na nowym stadionie, który obiecał wicepremier Grzegorz Schetyna na miejscu tego przy ul. Lubańskiej, gdzie obecnie odbywają się tylko konkursy psów rasowych od czasu do czasu. Stadion ten ma pomieścić 45 tys. widzów i ma mieć podgrzewaną murawę oraz zadaszenie nad wszystkimi trybunami. Projekt żywcem skopiowany ze stadionu w Melbourne w Australii autorstwa polskiego architekta. Niestety pobliska giełda będzie musiała zniknąć. Teraz będziemy mogli startować w turnieju „Bank Miast” nie tylko z Włoszczową. Nie będzie nam byle Edgar pluł w twarz.

Jakby tego było mało, japońska Toyota ma budować fabrykę samochodów rodzinnych na terenie byłej Celwiskozy. Jelchem został całkowicie już wykupiony przez ten koncert i w 99% istniejące obiekty, wraz z najwyższym kominem zostaną zrównane z ziemią. Koncernowi bardzo zależało na wykorzystaniu istniejącej bocznicy kolejowej i zapłacił horrendalne pieniądze za te nieruchomości. Zatrudnienie w tej fabryce znajdzie 6 tys. osób. Już dziś możemy powiedzieć, że bezrobocie w naszym mieście spadnie za trzy lata niemal do zera. Wszyscy jeleniogórzanie mieszkający obecnie w Irlandii i dalej pomału mogą pakować walizki. Cud Donalda Tuska się spełnia.

Związek Gmin Karkonoskich przyklepał porozumienie wójta Jeżowa Sudeckiego Edwarda Dudka z prezydentem Jeleniej Góry Markiem Obrębalskim o połączeniu obu miejscowości. Teraz decyzję tą musi zatwierdzić Rada Ministrów, ale to już formalność, bo przecież rządzi Platforma Obywatelska. Ceną za te ustępstwa ze strony włodarzy Jeżowa Sudeckiego ma być funkcja prezesa Euroregionu Nysa dla wójta i łupem ma być również kilka rad nadzorczych dla jego przybocznych. Dziwiszów również ma być dzielnicą Jeleniej Góry, pozostałe sołectwa przejdą pod władanie Wlenia. Po połączeniu obu gmin, Jelenia Góra będzie liczyła przeszło 100 tys. mieszkańców. Trzeba będzie niestety przeprowadzić wybory uzupełniające do obsadzenia dwóch mandatów radnych zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym. Z sondaży wynika, że to Wspólne Miasto będzie miało większy klub radnych.

Lodowisko polimerowe nie jest już nam potrzebne. Katowicki holding i Aleksander Gudzowaty zaproponowali budowę zimowej hali i stworzenie ligi hokeja na lodzie w naszym mieście. To dopiero będzie jazda za dwa lata! Być może przylecą do nas nawet gwiazdy NHL, bo również lotnisko pasażerskie w Starej Kamienicy nie jest odległą perspektywą.

Okazuje się, że cicha woda brzegi rwie. Poczciwy chłop z tego naszego prezydenta, a tyle pomyj na niego wylewają w Internecie. Jeszcze do końca kadencji samorządu, Al. Wojska Polskiego będzie wyglądała niczym ul. Piotrkowska w Łodzi…

         Wstawaj łajzo, do roboty, bo ci wszystkie puszki konkurencja powybiera i z czego będziemy żyli – słyszę wyraźnie głos mojej Wandzi…

         O kur.. To znowu sen. A jaki straszny! Po największym kacu mnie tak głowa nie bolała…

Grzegorz N. herbu Ogończyk