Ściąga dla Obrębalskiego nr 2

     

Ściąga dla Obrębalskiego nr 2

Jelenia Góra przegrywa na całej linii z Legnicą, Wałbrzychem na Dolnym Śląsku. Przegrywa nawet z Lubinem i ze Świdnicą. Tam są od lat kryte lodowiska, tam są salony hondy, toyoty i peugeota. A u nas mając źródła nie mogą wybudować basenów termalnych. Dałem prezydentowi pierwszą ściągę na ten temat. Ba, przegrywamy już z Karpaczem i Barcinkiem. Na „wsiach” przygotowują się już do budowy lotnisk i pola golfowego. Podpowiem doktorowi Markowi Obrębalskiemu co trzeba zrobić, żeby przyciągnąć bogatych turystów. Pole golfowe trzeba u nas wybudować, albo zachęcić inwestorów.

W Niemczech, niemal w każdej dziurze są pola i kluby golfowe. Weźmy na przykład taki Golf Resort Adendorf. Wjazd na „arenę treningową” kosztuje 6 euro. Pobyt na krótkim placu kosztuje w dni robocze 15-25 euro, w święta – 20-30 euro. Na Mastercourse 50 euro od poniedziałku do piątku, 60 euro w dni wolne i święta. Mój przyjaciel Peter właśnie ukończył 66 lat. Załapał się na dwa reportaże. Prócz mi, udzielił wywiadu dla hamburskiego Abendblatt. Gra w golfa dopiero od trzech lat. Mówi, że średnio miesiąc kosztuje dla członków klubu 90 euro, rok około 1000. Uczniowie i studenci taniej. W Adendorfie jest przeszło 800 klubowiczów. Gdyby wszyscy płacili 1000 euro to prezydent Rainer Adank zarobiłby na nich 800 tysięcy euro w roku. Do tego dochodzą turnieje, kursy, sklep, goście i jednodniowi gracze. Będzie przeszło milion euro obrotu na samym golfie? Pomijam amortyzację. Ale zarabia państwo, miasto, trenerzy, pracownicy. Ma gdzie się wyżyć młodzież. Golf Resort Adendorf ma czterogwiazdkowy hotel ze SPA, restaurację Castello i miejsce rozrywki dla dzieci. Obok są konie i tenis. Pola golfowe podzielone są na dwie dziewięciodołkowe części. Wszystko ma przeszło 6 km długości. Oczywiście nie w linii prostej.

Na pole golfowe dla 18 dołków potrzeba od 50 do 70 ha powierzchni użytkowej ziemi. Na początek wystarczyłaby 9-dołkowa Akademia Golfa o długości 2 km. Są takie tereny u nas, przy każdej drodze wylotowej z miasta. Zarówno pole golfowe jak i domek klubowy są świetnym miejscem na plotki o świecie towarzyskim i rozmowy o interesach. A wiadomo, że w golfa nie grają byle żule. Tam się spotyka ekskluzywne towarzystwo. Pola golfowe utrzymywane są zwykle ze składek, czy opłat za godzinę gry.

Instruktarz

Gra ta polega na umieszczeniu piłki w dołku poprzez uderzenie piłeczki specjalnym kijem. W systemie match play grę prowadzi się na poszczególne dołki. Dołek wygrywa strona, która umieści w nim piłkę w mniejszej ilości uderzeń. Może się zdarzyć też remis. Mecz wygrywa strona, która prowadzi większą ilością dołków, niż pozostaje do końca gry. W systemie stroke play zwycięża gracz, który rozegra przewidzianą ilość rund w najmniejszej ilości uderzeń. Jeżeli zawodnik nie zaliczy dołka zostaje zdyskwalifikowany.

Do uderzenia piłki przeznaczony jest kij, w którym odchylenie lica główki od pionu nie przekracza 10 stopni. Powinien stanowić jedną całość i składać się z trzonka i główki. Dodam przy okazji, że po raz pierwszy reguły tego sportu spisane zostały w 1744 roku w Royal & Ancient Golf Club of St Andrews, ustalając jednocześnie dokładnie wymiar piłek, jakich należy używać. Na krótką grę składają się cztery główne uderzenia: putting, chipping, pitching oraz sand shot. Każdy z nich wykonuje się przy pomocy innego kija.

Na polu profesjonalnym jest 18 dołków. Odległość pojedynczych dołków waha się od 100 do 600 metrów. W zależności od długości dołek ma swój par, czyli normę uderzeń, w jakiej bardzo dobry gracz powinien ten dołek rozegrać. Krótkie dołki do około 230 metrów mają par 3, średnie do 450 metrów są par 4, dłuższe to par 5. Każdy dołek ma swoje miejsce startu – tee, skąd rozpoczyna się grę, fairway – kilkudziesięciometrowej szerokości drogę, green – obszar wokół wyciętego w ziemi dołka z najniżej koszoną trawą.

Pozycja dołka na greenie jest zaznaczona wysoką chorągiewką. Pomiędzy tee, a greenem występują różne przeszkody: rough – wysoka trawa, bunkry – zagłębienie w ziemi wypełnione piaskiem, woda, drzewa, krzewy, pochyłości terenu. W jednej grupie wychodzących na pole golfowe może znaleźć się do czterech graczy. Wszyscy po kolei wykonują uderzenia z tee. Następnie idą do swoich piłek i wykonują następne uderzenie w stronę chorągiewki. Pierwszy uderza ten gracz, którego piłka znajduje się najdalej od dołka.

Kiedy odsuną się na bezpieczną odległość, grę na tym samym dołku może zacząć następna grupa. Grę się kontynuuje, aż piłki wszystkich graczy z grupy znajdą się w dołku. Wyniki należy zapisać na specjalnej karcie, na starcie następnego dołka. W torbie gracza może znajdować się maksymalnie 14 kijów. Woods to kije, którymi uderza się piłkę najdalej. Są najdłuższe i najlżejsze. Najlepsi gracze uderzają piłkę tym kijem na odległość 300 metrów. Irons to najliczniejsza grupa kijów. Około 10 w torbie. Im niższy numer kija tym dalej piłka leci. Putter to specjalny kij do uderzeń na greenie. Są jeszcze wedge, rescue lub utilities.

Gra w golfa finalizuje się po przejściu pola o długości od 2500 m – 7000 m, choć bywają także pola mniejsze. Szczegółowe zasady gry znajdziecie państwo z łatwością w Internecie. W każdym bądź razie tym, co ponoć odróżnia grę w golfa od innych dyscyplin sportu jest etykieta – swoisty savoir vivre golfistów. Jak wiemy z ostatnich doświadczeń „tygrysa” golfowego i skandalu obyczajowego, nie przenosi się to koniecznie na życie osobiste poza pol
em golfowym. I tu jest też miejsce dla agentów różnych służb specjalnych.

Ja chętnie przyjął bym pracę takiego zarządcy pola golfowego, ale obawiam się, że prędzej powstaną w Jeleniej Górze fekalia i tropiki niż cokolwiek profesjonalnego…

Grzegorz Niedźwiecki

Przestać kręcić narodem

Smoleńsk – chwila refleksji

W

związku z wiadomymi wydarzeniami, zaniecham w tym tygodniu publikacji jakichkolwiek żartów, czy kpin politycznych. Mam tylko jedno marzenie. Nie wiem, czy ta ogromna katastrofa lotnicza była przypadkiem losu, czy lekkomyślnością. Nasuwa mi się natomiast taka refleksja. Że był to znak od Boga. Szansa i cena na pojednanie narodu polskiego. I narodów. To szansa również dla mediów zaniechania hipokryzji i stronniczości. Co roku popełnia samobójstwo w Polsce przeszło dwa tysiące osób z powodu, delikatnie mówiąc, dysproporcji społecznych. Drugie tyle umiera z wycieńczenia. Z winy polityków. Nikt z tego powodu nie podnosi takiego larum i nie trwoni publicznych pieniędzy. Czy politycy wyciągną jakiekolwiek wnioski z tej katastrofy? Czy skorzystają z szansy na pojednanie i zasypanie podziałów? Podziałów na partie polityczne i na pospólstwo? Wątpię.

gn