Folwark Kusiaka cz. III

Folwark Kusiaka cz. III

Niedawno nasze tereny nawiedziła kolejna powódź. W roku 1997 moją chałupę na ul. Działkowicza zalało doszczętnie, w roku 2001 wody w domu było po kostki, a obecnie na szczęście nas tylko podtopiło.

Dziesiątki milionów strat – to bilans kilkudniowych opadów deszczu i podtopień na Dolnym Śląsku. Statystyki są wciąż aktualizowane jednak już widać jak poważne są szkody.

„Mamy już kilkadziesiąt zestawień strat, to cały czas napływa do nas. Gminy liczą, powiaty też, a do tego jeszcze burmistrzowie i prezydenci. To będą setki milionów strat” – powiedział Dariusz Wojtysiak z Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Kilkaset milionów złotych wyniosą straty spowodowane powodzią na Dolnym Śląsku – oceniają specjaliści z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu. Do centrum napływają dane dotyczące strat z gmin, miast i powiatów.

Straty Jeleniej Góry oszacowano wstępnie na 20 mln zł.

Powódź daje się we znaki kierowcom w stolicy Karkonoszy. W Cieplicach jest nieprzejezdnych kilkanaście ulic, w tym Jagiellońska, Francuska, Mieszka i Ludowa. Rano nie można było przejechać na odcinku ulicy Wolności. Objazdy prowadziły przez Wojewódzką. Ciepliczanie obawiają się, że rwąca Kamienna zerwie niektóre mosty. Woda podmywa przęsła mostów w uzdrowiskowej części miasta. Policjanci i strażacy kontrolują sytuację przy przeprawie na placu Piastowskim, blisko Apteki pod Koroną. Kilkadziesiąt rodzin ewakuowano w nocy z poniedziałku na wtorek z powodu zalania domów przez wezbrane wody rzek. Woda przedarła się przez wały i częściowo podmyła Cieplice. Rano nieprzejezdnych było wiele ulic w uzdrowisku i w Jeleniej Górze.

W centrum miasta zalane jest skrzyżowanie ul. Jana Pawła II z Grunwaldzką. Podtopione są ulice: Groszowa, ks. Skargi i Daszyńskiego, a także fragment ul. Sobieskiego przy PZU. Nieprzejezdna jest ulica Wiejska. W stolicy Karkonoszy woda zalała niektóre ulice, nawet oddalone od rzek. Poddtopiona została ulica Wyczółkowskiego najpewniej wskutek niedrożności studzienek burzowych. Na ulicy Działkowicza jeden z nich postanowił… zdjąć pokrywę studzienki kanalizacyjnej. Myślał, że w ten sposób woda będzie szybciej spływać. Zdaniem mieszkańców problem to źle zaprojektowane kolektory, które nie są w stanie przyjąć nadmiaru deszczówki.

Takie były komentarze w trakcie powodzi. Przypomniałem je celowo. To tylko część smutnej prawdy.

Zdaniem specjalistów i osób wtajemniczonych, problem zalanych ulic przy korytach rzek obciążają odpowiedzialnością byłe i obecne władze samorządowe. Ze zwykłej niegospodarności i niekompetencji wykonano niecki (np. na skrzyżowanie ul. Jana Pawła II z Grunwaldzką) zamiast podnieść teren i zainstalowano wadliwe studzienki kanalizacyjne. „Zapomniano” ponoć zainstalować na sieci klapy zwrotne do zabezpieczenia przed cofnięciem wody lub ścieków. Mowa o Jeleniej Górze i jej włodarzach, których pewnie z tego powodu też nikt nie rozliczy. Mieszkańcy i finanse publiczne mają cierpieć, a oni w nagrodę dalej pchają się do koryta.

Grzegorz Niedźwiecki

Lew1@poczta.fm

 

P.s.

Ciekawe kto odpowie za zalanie nowej oczyszczalni ścieków w Jeleniej Górze wybudowanej za ul. Lwówecką głównie ze środków spójności ISPA za około 40 mln zł (10 mln euro; 40 mln euro całość inwestycji). Nowe wały wytrzymały, a oczyszczalnia zalana. Trzeba dodać, że to nie była największa powódź…

Czyżby znowu wadliwa kanalizacja?