Nasza klasa

Nasza klasa

Szczyty popularności bije ostatnio w Polsce portal internetowy www.nasza-klasa.pl. Niezła okazja do autopromocji. Zapisujesz się do jakiejś klasy – najlepiej do najbardziej znaczącej lub podstawówki – publikujesz odpowiednią galerię zdjęć i uśmiechasz się do wpływowych ludzi. Zapraszasz do listy znajomych znanych polityków, biznesmenów, sportowców, modelki i aktorów. Patrzysz też na wykształcenie – to ważne przy ocenie twojego cv. Nie zaprasza się z reguły wrogów i ludzi, którzy cię kiedyś w życiu zranili, ale jak zaprosi ciebie jakiś „cieć”, to nie należy wypierać się tej znajomości. Nikt nie wie do końca, czy to ty go zaprosiłeś, czy on ciebie zaprosił a ty wykazałeś się humanitarnym credo chrześcijańskim. I tak oto ja podchodzę do tej zabawy, zapraszam rodzinę, profesorów, urzędników, samorządowców, działaczy społecznych i ludzi powszechnie lubianych. Nie zapraszam natomiast komorników, ludzi kontrowersyjnych, niepoprawnych politycznie i „spalonych”. Ze znanych osobistości nie zaprosiłem na przykład przewodniczącego Rady Miejskiej Jeleniej Góry Huberta Papaja. Znam go osobiście, (choć on się do naszej znajomości nie przyznaje), ale podejrzewam, że będę musiał go nie raz obsmarować jako pismak. Nie odpowiada mi jego sposób uprawiania polityki i brak szczerości, otwartości. Może mu kiedyś zmięknie rura, nabierze pokory i zniży się do mojego poziomu. Może otworzy serce i sam zaprosi mnie do swoich znajomych. Oczywiście przyjmę zaproszenie, bo wyznaję zasadę słynnej desideraty: „tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi”. Szkoda, że nie ma na Naszej Klasie Józefa Kusiaka?

Warto zaprosić do listy znajomych – dziennikarzy. Lepiej mieć wśród nich przyjaciół – nigdy nic nie wiadomo. Na zaproszenie do listy znajomych nie odpowiedział mi jeszcze lider klubu radnych Wspólnego Miasta Miłosz Sajnog, mimo iż ostro zaangażowałem się w jego kampanię samorządową. Niektórzy się do mnie nie przyznają, choć nie pożyczałem od nich na wódkę. Badają grunt, albo udają, że mają ograniczony dostęp do Internetu. To dla mnie niezły papierek lakmusowy sprawdzania przyjaciół. Warto też zaprosić dużo pięknych kobiet, wówczas wychodzi się na duszę towarzystwa. Tylko broń Boże nie pokazywać później tej strony żonie, bo będzie szukać twoich byłych narzeczonych lub obecnych kochanek i wyjdzie z tego niezła awantura. Każdy zresztą ryzykuje.

Najbardziej szczere przyjaźnie są wśród znajomych z podwórka, z okresu dzieciństwa. Przy okazji odświeża się pamięć, wymienia zdjęcia i zapomina ewentualne różne niesnaski. Aż dziw bierze jak ludzie się zmieniają (lub nie), jak rozwijają (lub nie), jak awansują w hierarchii społecznej (lub nie). Profil każdego użytkownika zawiera w sobie magię tajemnic i ciekawą historię życia człowieka. Można tu odnowić kontakty, wymienić poglądy i podyskutować na forum klasy. Od znajomych możemy się dowiedzieć jak wielu ludzi z naszego otoczenia odeszło już do krainy wiecznych łowów.

Po Gadu-Gadu, Nasza Klasa to najlepsza cyber-frajda. Niektórzy wzięli sobie poważnie to do serca; nie uświadczysz ich na innych forach dyskusyjnych, a tu wpadli w nałóg i bija rekordy popularności. Ja nazbieram tylko na razie około dwustu „pewnych” znajomych z Jeleniej Góry i wygram wybory samorządowe, albo kilka tysięcy znajomych w Polsce i wygram wybory parlamentarne. Gorzej jak wszyscy moi znajomi będą chcieli startować. No i oczywiście Donald Tusk musi zmienić najpierw ordynację wyborczą. Na przykład uchwalić punkty za pochodzenie i obecność w Naszej Klasie.

Ciekawe, czy teraz stracę, czy zyskam paru przyjaciół?

Grzegorz Niedźwiecki

http://nasza-klasa.pl/profile/279206