Tarcza antyrakietowa – demokracja czy neodyktatura?
Niespełna 30 % obywateli polskich opowiada się za słusznością instalacji na terytorium Polski tarczy antyrakietowej. Tak mówią sondaże (?). Przywilejem demokracji jak wiemy są referenda. O przystąpienie Polski do wojny w Iraku i Afganistanie nikt obywateli o zdanie nie pytał. Z kimkolwiek bym nie rozmawiał każdy jest przeciwny uczestniczeniu w operacjach wojskowych u boku Amerykanów. Bo nikt nie ma chyba wątpliwości, że są to ćwiczenia US Army na irackim i afgańskim poligonie. A miało być tak sielankowo (?). Oczywiście każdy usłyszy, że są to wojny w obronie humanitaryzmu. Od czego jest telewizornia? Tak jak kiedyś w obronie humanitaryzmu dokonywano czystek etnicznych na Indianach. Ale przecież rezerwaty to nie to samo, co obozy koncentracyjne (CIA)? Jak Indiańcy przestali już stanowić zagrożenie (przeszkadzać w rozwoju cywilizacji), to na ich trupach znów można było zarobić. Najlepsze Westerny były z Johnem Waynem. Amerykanie umieją też robić szmal na porażkach. Jakże modny jest w dalszym ciągu Rambo. Wietnamczyków nie stać przecież na hollywoodzkie projekcje, o tym jak wyrzynali w dżungli obcego najeźdźcę. Być może i na tych wojnach zarobi kiedyś jakiś Spielberg? Za przystąpienie do budowy tarczy antyrakietowej Polacy będą musieli zapłacić. Jedna zwykła bombka kosztuje cyrka milion baksów. Zapłacą za to obywatele. Ci bez prawa głosu. Ci, co o tym decydują dostaną jeszcze premie i medale. Obywatele polscy zapłacą większą cenę. Zapłacą za utrzymanie, co najmniej 2000 US marines, których bazy zapewne będą licznie odwiedzać okoliczne prostytutki. Za parę lat będziemy mieć więcej czarnych Polaków. Polacy zapłacą również cenę utraty „przyjaźni” polsko-arabskiej i możliwości urlopowania się u naszych muzułmańskich krewniaków. Ale co nam tam jakieś egzotyczne przyjaźnie jak my się już Ruskich nie boimy, bo mamy nowych czerwonych braci. Ktoś bierze za te przyjaźnie niezły szmal, my mamy się temu okrucieństwu tylko przyglądać i współczuć. Nasi nowi bracia zakończą ćwiczenia na wschodzie i wyjadą za ocean. Nasi dyktatorzy też mogą w każdej chwili pojechać na urlop na Florydę. Tym, którzy za ich fantazję płacą zawsze pozostaje lazurowy Bałtyk (o ile ten sztorm nie dotrze i tutaj?). Już nam się Putin odgraża. Wojny te – jak już wspomniałem – prowadzone są ponoć w obronie praw człowieka. Morduje się przecież ludzi w imię humanitaryzmu. Jak się przy okazji oskalpuje parę dzieciaków i tych, którzy byli w opozycji do Husajna, to się przeprosi. A Haski Trybunał będzie dla zbrodniarzy. Bo przecież wszystkiemu są winni terroryści. Od czego jest telewizja i wolne masmedia? Choć wszyscy wiemy, że agresja rodzi agresję za cały exodus i holokaust obwini się fanatyków z Iranu. Cały zaś postępowy świat otoczy bezdomnych Irakijczyków troską, rozpropaguje akcje charytatywne i zbierze za to jeszcze laury. Szary Polak nie jest winien temu, co się dzieje w „cywilizowanym” świecie. Wielu Polaków jest bezdomnych, ale w imię solidarności z narodami (wybranymi), muszą się znaleźć w Polsce przybytki dla pokrzywdzonych muslimanów. Za przybytki te zapłacą szarzy obywatele RP. Stale jesteśmy w telewizji bombardowani różnego rodzaju kontami, na które możemy wpłacać swoje datki i wyznaczane są miejsca na zbiórki darów dla uchodźców, Bo przecież jesteśmy narodem chrześcijańskim. Jak będziemy wyglądać w oczach opinii międzynarodowej? Dzięki takim igrzyskom świat może zobaczyć, że my też mamy swoich 0wsiaków i Ochojskie. Naturalnie nie są to Olimpiady w Moskwie…?
Wojny i bieda są komuś potrzebne. Musi być przecież ruch w interesie. Wojny wywołują generałowie, a giną szeregowcy. Tak chroni się życie …do naturalnej śmierci. Za skutki wojny zapłaci pospólstwo, a szlachta wypije śmietankę. Wkrótce ruszą inwestycje. Nie w dolinie Rospudy, tam możni tego świata nie pozwolą budować autostrad, bo ptaszki by ucierpiały. Człowiek to a nie skowronek ma cierpieć. Naród jest łatwowierny i można nim manipulować. Nie za pomocą karabinów. Uruchomcie sondaże. Kto ma media ten ma władzę.
Grzegorz Niedźwiecki
Platona państwo
„…Sokrates marzy łagodnie, jak to pięknie kiedyś ci ludzie idealni, nawykli do kontaktu z rzeczywistością samą, a nie z jej pozorami zmysłowymi, przystąpią do stwarzania państwa idealnego, jak malarze przystępują do stwarzania obrazu. I tu jest moment trochę straszny w swej oschłości, a wygląda niewinnie. Oni, powiada, naprzód oczyszczą podłoże. A cóż tu będzie podłożem? Żywi ludzie dotychczasowi. Dziś znamy zbyt dobrze to oczyszczanie podłoża i wiemy, że reformatorzy ustrojów nie używają do tego celu pumeksu, tylko gilotyny, lub jeszcze bardziej nowoczesnych mechanizmów. To wkreślanie i wymazywanie pewnych rysów w charaktery ludzkie – rysów, które się reformatorom wydawały idealne – też nie odbywało się tylko z pomocą szkół, gazet i radia. Pomagały bardzo więzienia i obozy koncentracyjne i odludne wyspy; terrorem maluje się takie obrazy najszybciej, choć nie zawsze najtrwalej. Widzieliśmy, jak się sam Platon chce obchodzić z arcyludzkimi rysami serca ludzkiego; z miłością i współżyciem mężczyzny i kobiety, i z uczuciami rodzinnymi, aby matkom macierzyństwo ułatwić, a państwu zapewnić najlepszą piechotę i konnicę.
Te właśnie niewinne, piękne porównania z dziedziny techniki malarskiej, to traktowanie żywych czujących ludzi jako materiału martwego, kiedy się mówi o reformach od fundamentów, które oczywiście wymagają gwałtu i nie dadzą się inaczej pomyśleć, świadczy znowu o schizotymicznej oschłości reformatora tam, gdzie w grze jest życie psychiczne cudze, które mu się wydaje nie takie, jakie być powinno.”
SPÓŁDZIELNIA WYDAWNICZA „WIEDZA”
WARSZAWA 1948