Jak rozpętałem II wojnę światową

Jak rozpętałem II wojnę światową

W poprzednim felietonie opublikowanym na łamach Gazety Powiatowej, opisałem hipotetyczną sytuację obrazującą człowieczeństwo, dobroduszność i wolontariacką postawę naszych lokalnych samorządowców. Po tym artykule, zwłaszcza na forach internetowych, rozpętała się prawdziwa burza, tornado krytyki przetoczyło się przez ekipę jaśnie nam panującego dr Marka Obrębalskiego, ksywka „Tewje Mleczarz”, albo „Szwagierka”. Publikacją „Samorząd Jeleniej Góry Show” na stałe chyba ukułem następujące, ironiczne pseudonimy włodarzom i radnym jeleniogórskim bieżącej kadencji (kolejność według hierarchii stanowisk i danych na oficjalnej stronie internetowej miasta Jelenia Góra):

Tewje Mleczarz (zamiennie – Żydek), Jaś Fasola, Kojak, Papagej, E.T., Miecio Fogg, Józek z bagien, Ofiara Zbigniewa Ziobry, Zośka, Doda, Katolik, Płotka, Inspektor Clouseau, Don Kichot z ZGL, Filantrop, Dyrektor, Profesor Honoris Kasa, Strażnik Teksasu, Św. Mikołaj, Graśka Marionetka, Wyłup, Rambo, Żołnierz, Lenin, Rzecznik prasowy premiera Pawlaka i Quasimodo alias Cezariusz Klaudiusz. W sieci, na regionalnych portalach internetowych, zaczął krążyć już z przekąsem refren z musicalu Skrzypek na dachu – „Gdybym był bogaczem…”.

Po sesji budżetowej, na której spełniły się moje proroctwa co do rozkładu głosów, zgłosiło się do mnie siedmioro mieszkańców Jeleniej Góry z prośbą o pilotowanie i pomoc w zorganizowaniu referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej Jeleniej Góry. Prośbę swoją uzasadniali tym, iż żadna z opcji politycznych zasiadająca w lokalnym samorządzie nie chce rozwiązać ich problemów, głównie natury socjalnej, gospodarczej i własnościowej, a ja mam już doświadczenie z przeprowadzenia takiego plebiscytu w 2000 roku i mógłbym im pomóc. Ani radni PiS, ani radni Wspólnego Miasta, ani radni LiD, a tym bardziej radni PO nie wykazywali szczerej inicjatywy przez ponad rok czasu w kwestii rozwiązania ich sytuacji, choć ci zgłaszali się do nich osobiście. Jestem w o tyle niezręcznej sytuacji, że sam mam awersję do rządzących i mój stosunek do wszelkiej władzy nie jest obojętny, ale w sumie któż podejmuje się jakichkolwiek działań bezinteresownie? W końcu prawidłowo ocenili sytuację pokrzywdzeni, że skuteczny efekt najlepiej osiągnąć u ludzi silnie zmotywowanych.

W tym roku Jelenia Góra obchodzi jubileusz 900-lecia. Główne obchody zaplanowano na maj i kulminacją miałaby być promocja za pomocą referendum? To niebywała okazja zapisania się w historii! By oszczędzić ludzi przed ewentualnymi represjami mogę to zrobić w ramach niewyrejestrowanego jeszcze Ruchu Ochrony Praw Obywatelskich i Walki z Korupcją. Jeżeli tak, to już w kwietniu trzeba by było złożyć taki wniosek u komisarze wyborczego, albo przełożyć to na jesień, bo w wakacje zawsze jest niższa frekwencja. Zebranie przez dwa miesiące około 7,5 tys. podpisów przez sfrustrowanych mieszkańców nie będzie stanowić żadnego problemu, ale czy tym razem uda się „wygonić” do urn 30% uprawnionych do głosowania? Na kogo spadnie odpowiedzialność za wydanie publicznych pieniędzy w razie niepowodzenia tej akcji? Kto ewentualnie przyjdzie następny i ile razy jeszcze trzeba będzie powtarzać taki scenariusz? Oto pytania, na które należy najpierw udzielić sobie odpowiedzi zanim podejmie się odpowiedzialną decyzję o wywołaniu drugiej rewolucji w tym mieście. Akurat Lepper nawołuje do „Wiosny Ludów”, znowu mnie skojarzą z burakami. No, ale skoro nie ma innej możliwości na przemówienie władzy do rozumu?

Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa, lecz jest wieczór walentynkowy i naszła mnie taka nostalgia. Marzy mi się Jelenia Góra przyjazna, kwitnąca i wielka. Marzy mi się aquapark, sztuczne lodowisko w hali, kręgielnia z prawdziwego zdarzenia, duże hale widowiskowe i konferencyjne, a nawet pole golfowe. Marzy mi się lotnisko pasażerskie, stadion ogromny, cykliczne zawody enduro i inne crossy. Marzą mi się wspólne festyny mieszkańców miasta, loty balonów, koncerty na świeżym powietrzu i kilka krytych basenów. Marzy mi się Jelenia Góra 100-tysięczna, bogata bogactwem swoich mieszkańców i dobra komunikacja. Marzą mi się galerie, multikina, Jelenia Góra czysta, ekologiczna, roztańczona i uśmiechnięta. Marzą mi się stadniny koni i coś niezwykłego. Myślę, że wiem jak to osiągnąć. To bardzo proste. Trzeba zmieniać władzę do skutku na taką, która będzie kochać ludzi.

Grzegorz Brzęczyszczykiewicz