Logika sprawiedliwości
Członkowie Wspólnoty Mieszkaniowej przy ulicy Złotniczej 8 w Jeleniej Górze złożyli w październiku 2005 roku zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa oszustwa budowlanego przy remoncie dachu wykonanym przed laty w budynku, na szkodę mieszkańców. Zawiadomienie to przyjęła APR Magdalena Sakowicz. Zarzucili wykonawcy, tj. Zbigniewowi Charłampowiczowi, że: „materiały użyte do remontu są inne, gorsze lub w mniejszych ilościach niż wskazano to w kosztorysie. Prawie każda pozycja się nie zgadza lub też w ogóle nie wykonano prac w nim wskazanych, a za które zapłaciłem ja i inni członkowie Wspólnoty” – napisał Jan Zaborski. „Jako przykład podam, że komin wykonany został z cegły dziurawki, która już pęka” – dodał. Żądał zabezpieczenia kawałków papy (podkładowej 2,8 mm zamiast 5,2 mm jak w kosztorysie) leżącej na placu jako dowodu rzeczowego w sprawie i powołania biegłego sądowego w zakresie budownictwa do oszacowania nieprawidłowości. Faktycznie, dziury w dachu były tak duże, że śnieg dostawał się do środka na strych. Firma ubezpieczeniowa też umyła ręce od odpowiedzialności za tego rodzaju „kataklizm”. Ponoć już w trakcie robót kontrola z Inspekcji Pracy stwierdziła nieprawidłowości dotyczące stawiania rusztowań bez zabezpieczeń, jak też pracę osób bez ubrań ochronnych przewidzianych przepisami BHP[1]. Duże pretensje ma Jan Zaborski do Inspektora Nadzoru z ramienia ZGL „Północ”, pani Ireny Lewkowicz, za arogancję i lekceważenie ludzkich spraw. Nieprawidłowości te, zdaje się potwierdzać Adam Dudek, właściciel innej firmy dekarskiej, który wykonywał poprawki po wadliwym remoncie dachu. Z tego powodu miał nawet ponoć pogróżki telefoniczne. Do napraw pogwarancyjnych wzywał też pana Zbigniewa Charłampowicza kierownik ZGL „Północ” ds. technicznych Wiesław Miśtal.
Na początku wydawało się, że sprawa jest prosta i klarowna. Wkrótce pojawiły się jednak schody. Sierżant sztabowy Sebastian Kuś z Komisariatu I Policji w Jeleniej Górze zajął się tylko jednym z wątków śledztwa dotyczącym balkonu i poprowadził je w kierunku sprowadzenia bezpośredniego, powszechnego niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia osób. Postanowienie o umorzeniu śledztwa podpisała w konsekwencji prokurator Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze Marzanna Siemaszko. Było to już drugie postanowienie o tej samej sentencji. Wcześniejsze umorzenie w tym zakresie podpisał prokurator Dariusz Pinis. Pierwsze umorzenie w ogóle w tej sprawie dotyczyło oszustwa, ale przy zawieraniu umowy o przeprowadzenie remontu dachu w budynku przedmiotowej Wspólnoty – w rozumieniu st. aspiranta Roberta Sopot i prokurator Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze Bernadety Bartkowiak-Soja. Utrzymanie w mocy zaskarżonego postanowienia przez Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze było już tylko formalnością ze strony przewodniczącej ASR Joanny Muszka. Oczywiście po drodze była Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze reprezentowana przez Marię Glinkowską, która nie znalazła podstaw do zmiany stanowiska. Wznowić pierwotnie postępowania nie chciała również prokurator Halina Wiśniewska-Stasiak. Obecnie jednak, po wznowieniu postępowania (dotyczącego zagrożenia życia), Policja pod nadzorem prok. Kaczmarczyk usilnie wypytuje pana Zaborskiego o wskazanie, w którym miejscu nastąpiło poświadczenie nieprawdy przez Inspektora Nadzoru Budowlanego panią Irenę Lewkowicz. Jak w tym kabarecie Dudek – Dziewoński: „A tartak? A pies? A pies ci…”.
Pan Jan Zaborski, w swej bezsilności i determinacji, w kolejnych doniesieniach i wnioskach o wznowienie postępowania, rzuca już liczbami, zdjęciami i wskazuje rzeczywiście na fałszowanie dokumentów w sprawie. Nieudolność jeleniogórskich organów ścigania i miejscowego wymiaru sprawiedliwości opisał szeroko w ostatnim piśmie i powiadomił o tym nawet Centralne Biuro Anykorupcyjne. Powołuje się na masowość wykonywania prac dekarskich dla zasobów gminy Jelenia Góra (i dla komendanta Policji – przyp. J.Z.) przez firmę pana Zbigniewa Charłampowicza i podejrzewa, że zmowa milczenia w tej sprawie ma podłoże korupcyjne w naszym mieście. Faktycznie można dojść do takiego wniosku skoro pan Jan mówi o chlebie, a stróże prawa o niebie…