Wakacje, wakacje i po wakacjach…
Kurde, szarpnąłem się w tym roku. Zafundowałem rodzinie urlop nad polskim morzem. Całe dwa tygodnie na bałtyckiej plaży spędziliśmy. Sto kilometrów wybrzeża; od Helu, poprzez Juratę, Jastarnię, Władysławowo, Rozewie i Jastrzębią Górę, Karwię, aż po Łebę zwiedziliśmy, a na skansenie w Klukach nad jeziorem Łebskim wczasy zakończyliśmy. Na pewno jest co wspominać, prawie tysiąc zdjęć narobiliśmy. Tylko dziwny dysonans poznawczy mi cały czas towarzyszył, zwłaszcza w odnośniku do biednej Jeleniej Góry, w której na stałe mieszkam. W takim Władysławowie i lunapark jest (w Łabie nawet dwa), Ośrodek Przygotowań Olimpijskich „Cetniewo” i Aleję Gwiazd tamtejsi włodarze utworzyli, a niemal każdy kawałek plaży, uliczek i deptaków wydzierżawiono na działalność handlową, usługową, czy rakreacyjno-rozrywkową. Co mnie zaskoczyło to to, że ani jednego policjanta, czy strażnika miejskiego tam nie uświadczysz. Po prostu nie ma tam takiej potrzeby. Piwo można pić swobodnie w każdym miejscu, a tzw. gokartami czy rikszami (nie mówiąc o rowerach i quadach) można było jeździć po wszystkich alejach i jakoś żadnych wypadków mimo tłumów ludzi nie było. Gdyby tak w Jeleniej Górze kolejkę dla turystów otworzyć, jurajski park rozrywki, prawdziwe sztuczne lodowisko, czy stadion dla żużlowców, udostępnić potencjalnym przedsiębiorcom korzystne warunki na salony gier rozrywkowych, zadbać o zaplecze turystyczne i bazę kwaterunkowo-hotelową, ścieżki rowerowe pobudować, to i u nas życie tętniłoby radośniej. Nie jeden mieszkaniec uruchomiłby bar, kasyno, czy bungee chociażby, jakby rządzący nastawili się na ściąganie turystów do mojego pięknego miasta rodzinnego. Niestety, kolejna kadencja marzeń ściętej głowy upłynie chyba.
Kolejny dysonans poznawczy, to rozmycie się założenia wydatków z kosztami rzeczywistymi urlopu czteroosobowej rodziny. Całe cztery patyki wydaliśmy – skromnie zresztą korzystając z uroków ziemi kaszubskiej. Głupia rybka – 60 zł, najtańsza zupka 5 zł, gofr, bagietka czy kebab 10 zł. A przecież codziennie trzeba kilka lodów kupić, o wydanym bilonie na automaty do gier dla dzieci nie wspominając. Pokoje trzyosobowe z dostawką minimum 120-140 zł kosztują. Dobrze, że pracuję za granicą. Nie takiego cudu społeczno-gospodarczego się spodziewałem od kaszubskiego premiera z PO. Widać myśleniem dalej nasz Donek w Klukach pozostaje. Toż przecież ktoś, kto pracuje w hipermarketach, czy w jeleniogórskich fabrykach z zagranicznym kapitałem musiałby cały rok na takie wczasy odkładać.
*
W tym tygodniu dzieci i młodzież rozpoczęła naukę w szkołach. Ostatni rok sześciolatków poszedł do zerówki. Od przyszłego roku do zerówki pójdą 5-latkowie, a już naukę w podstawówce rozpoczną szóste roczniki. Rządzący debile skrócili dzieciom dzieciństwo i coraz młodszych ludzi wyganiają do roboty (nie gwarantując im jednocześnie godnych warunków pracy i płacy). Sukinsyny cudzym kosztem eksploatują ludzi maksymalnie, żeby samemu mogli dalej czerpać z pełnego koryta bez opamiętania. Ja przynajmniej mam tą satysfakcję, że tych złodziei i próżniaków nie wybierałem…
Grzegorz Niedźwiecki