Bomba w górę!

 

APORT WYBORCZY!

Prawo – wybory to prawo, powinność, a nawet obowiązek jak niektórzy głoszą. Nieobecni nie maj prawa głosu, nie mają racji, nie mogą później narzekać ? argumentują czynni aktorzy tego spektaklu. No nie wiem. Wydaje mi się, że w przypadku stuprocentowej frekwencji mielibyśmy 100% idiotów. Rozkład sceny politycznej byłby taki sam, tylko akceptacja dla debilizmu byłaby większa. Krytykować mogą właśnie tylko ci, którzy nie dali się nabrać na…

Parapsychologia – hipotetyczne zjawisko towarzyszące najczęściej seansom spirytystycznym bądź manifestacjom duchów i poltergeistów. Zjawisko to polega na przeniesieniu (lub przejściu) przedmiotu z jednego miejsca w inne, często pomimo materialnych przeszkód znajdujących się na drodze tego przeniesienia (vide Niesiołowski czy Czarnecki i inni lub transformacja UW-PO, AWS-PiS, PZPR-SLD, czy LPR-Libertas). Środowisko inne a medium wciąż to samo.

Tresura – ta definicja najbardziej mi się podoba. To działa w dwie strony. Tresują hipnotyzerzy za pomocą nowomowy (PR) wiecznie skołowane społeczeństwo, a jednocześnie klientela polityki zachowuje się jak dobrze wytresowana zwierzyna lub głodne harty.

UZASADNIENIE

Jakikolwiek nie włączę kanał telewizyjny widzę miłość. Miłość zbawców świata do elektoratu. Jak oni wszyscy kochają ten kraj, jak oni wszyscy chcą nam dobrze zrobić. Jak się ślinią w tych ekranach, jak wdzięczą i służą na rozkaz. Takiej dawki patriotyzmu było mi potrzeba. Idę na wybory. Idę wrzucić do urny głos na jedynie słusznego kandydata. Ale zaraz, zaraz… kto jest tym jedynie słusznym kandydatem? Mam poważny dylemat na kogo głosować. Jedni mówią, żeby na nich głosować, bo ich siła będzie większa, gdyż będą należeć do największej frakcji w europarlamencie i ich głos będzie silniejszy. No, ale chyba w sprawach całej Europy, a nie Polski, bo to przecież drużyna międzynarodowa. Drudzy agitują na erudytów co znają 4, 5 języków, bo ponoć gros spraw rozstrzyga się w europarlamencie w kuluarach, za kulisami, więc trzeba się umieć dogadać w cztery oczy – coś mi to przypomina nasz parlament. To kto tu więc kłamie?.Z kolei inni mówią, żeby na nich głosować, bo ich kandydaci startują z okręgów przez siebie zamieszkałych i będą dbali o swoje małe ojczyzny. Następni kłamią, bo to nie wybory samorządowe.

Jeszcze inni mówią, że będą walczyć o los najmłodszych, bo to dzieci są najbardziej bezbronne. Hm, wzruszające, ale jak oni chcą wywrzeć wpływ na politykę całej Europy jak nie potrafili wprowadzić polityki prorodzinnej w Polsce? Kolejni patrioci apelują o głos na zwolenników prawdziwej wolności i demokracji. Popierają Europę Narodów. Niestety ich partia też nie była budowana oddolnie, na listach są sami etatowcy za pieniądze obcego oligarchy – nie wierzę im. Inny katolik chce Europę chrystianizować. No nie wiem, europarlament to nie polski sejm i nie tak łatwo mu będzie tam nawet krzyż powiesić nad drzwiami. Kandydaci wywodzący się z solidarnościowych korzeni (chociaż teraz trudno odróżnić kto się z tych korzeni nie wywodzi) proszą o nie marnowanie głosu na kanapy, bo też będą silniejsi we frakcji konserwatywnej. Dziękuję, nie chcę szpiega w każdej lodówce i toalecie…

Jak zawsze przy okazji takich plebiscytów, wielu namawia, aby głosować na sprawdzonych polityków, profesorów zwłaszcza, obytych europejczyków i globtroterów. Oczywiście oni całe życie tam byli tylko dla mnie. Mnie by się nie chciało tak społecznie poświęcać. Mój ulubiony guru mulat (wiecie o kogo chodzi) mówi, że zawsze jest blisko ludzi i dla ludzi, żeby nie oddawać głosu liberałom walkowerem. Ale oni też już byli, też już oszukali, też już muszą odejść…

Jak im wszystkim zależy, żeby Polska była liderem Europy. Aż się serce kraje widząc ile energii i własnych kapitałów nie żałują na wspólną przyszłość. By żyło się lepiej wszystkim Polakom. Zaraz, zaraz, to nie patriotycznie i nie po chrześcijańsku. Okradać Europę dla egocentrycznych koncentracji. Właściwie nic nie rozumiem, przecież to wszystko jedno na kogo zagłosuję, bo wszyscy chcą dbać o mój kraj i o mnie. Wszyscy się zarzekają, że chcą mojego dobra. Przecież taki skrajny prawicowiec Kamiński zgadza się poglądowo z socjalliberalną Hübner, nie mogli wystawić jednej reprezentacji? Co za różnica na kogo zagłosuję skoro wszyscy chcą mojego dobra. Czyżby wszyscy kłamali? Od 30 lat, jak tylko uzyskałem pełnoletność, wszyscy zawodzili, obiecywali cuda, lepsze jutro, walkę o moje dobro, a co mam? Dlaczego dziś mam im wierzyć?

Tak ładnie proszą. A co mi tam za różnica kto będzie brał kasę za poprawę mojego losu. Pójdę i skreślę pierwszego lepszego, bo to obowiązek patriotyczny. Tak mówią. Kto nie głosuje, ten nie ma prawa do krytyki. 30 lat żywię się krytyką, to pożywię się kolejne 30. Kurde, zapomniałem, że mieszkam na emigracji w niemieckiej wsi zabitej dechami i nie ma w pobliżu lokalu wyborczego dla Polonii. A pies wam mordę lizał! Poczekam, aż wprowadzą system elektronicznego oddawania głosów, wówczas będę skreślał wszystkich naraz jak leci…

Całe te relacje międzyludzkie przypominają mi zabawę klockami magnetycznymi. Im bliżej wyborów to klocki się przyciągają, ale zaraz po każdych wyborach trudno znaleźć odpowiednie bieguny. Wszyscy pretendenci na dyplomatołków zachowują się jak kundle z wywalonymi ozorami, aportujący na dwóch łapach za kawałkiem chabaniny, skamlający z załzawionymi oczami o litość. Aż mi noga lata pod stołem…

socjolog