D…kracja

D…kracja

Nie lubię bardzo Ruchu Palikota. Byłem zdziwiony, że ten wykształcony Lepper został trzecią siłą w Sejmie i wprowadził tylu posłów. I to w takim składzie. Nie lubię w zasadzie żadnych bieżących ugrupowań parlamentarnych i z tych też powodów nie uczestniczyłem w „wyborach”. Nie musiałem. „Demokracja” zadecydowała za mnie. Jeszcze się dobrze kadencja nie zaczęła, a już się okazało, że miałem rację. Demokracja ma tyle wspólnego z życzeniami obywateli, co pobory posłów z ich pracą.

Na marszałka Sejmu były/obecny premier Donald Tusk desygnował byłą minister zdrowia Ewę Kopacz. Usiąść i płakać. Służba zdrowia leży, ludzie umierają na ulicy, pielęgniarki zarabiają jałmużnę. Co będzie z Sejmem? Za co i po co taki marszałek? Jak znam życie, to po to, żeby uciec od odpowiedzialności za „nieróbstwo” w zdrowotni.

Na wicemarszałków powołano jednogłośnie wszystkich zgłoszonych kandydatów z przegranych kół. Prawie jednogłośnie. Nie wybrano kandydatki od trzeciej siły. Można nie lubić pedałów, ale z demokracją trzeba się zgodzić. No chyba nie chodziło o te 10% dla Ruchu Palikota? Bo SLD kandydat musiałby otrzymać 7% głosów. Niestety mamy wiecznie do czynienia z sejmem kontraktowym. Pokazali wam pierwotnie wyborcom demokrację za pomocą środkowego palca. Powtórnie pokazali katolikom demokrację za pomocą środkowego palca.

socjolog