Walka o ogień zawieszona
Wybory samorządowe za nami. Wybory oczywiście to nazwa abstrakcyjna. To coraz bardziej widoczny pęd do władzy, czy koryta jak kto woli. Po niezłe pieniądze i perspektywy. Zwłaszcza, że „wolny rynek” to też abstrakcja, a dobra pracy są wciąż reglamentowane. Wszelkie apanaże typu rady nadzorcze, fundusze europejskie, przetargi, ławnicy, członkowie różnych komisji, zlecenia dla zarządców nieruchomości – przypadają głównie klienteli władzy. I tak, tą „służbę społeczną” ciekawie można było zaobserwować na przykładzie pluralistycznych kandydatów. Na przykład „wybranego” prezydenta miasta Marcina Zawiły. Jeszcze tak emocjonalnie zaangażowanego w „politykę”, w kampanię wyborczą go nie widziałem.
Zacznijmy jednak od reguł fair play kampanii. Frekwencja na goebbelsizm nie miałaby wpływu. Od czystości i przejrzystości finansowej komitetów wyborczych. Obecny prezydent miasta wisiał (i jeszcze wisi) na każdej prawie latarni. I tuż przy wejściu do lokalu wyborczego. Nie w realu oczywiście, jak zakładano uczynić to z członkami PZPR, tylko plakaty z podobizną Marcina Zawiły. Czy sztab wyborczy, Platforma Obywatelska, zapłaciły miastu, energetyce, za te „słupy ogłoszeniowe”? Podobnie były prezydent miasta Marek Obrębalski. Wisiał na płotach wzdłuż Al. Jana Pawła II. To może przyjemne miejsce, ale czy opłacone i legalne? Nawet jeśli do samorządu dostał się się jakiś sprawiedliwy, to w pojedynkę nic nie uczyni lub zboczy.
Danuta Wójcik, w każdym bądź razie jej ulotki z reklamą na drugiej stronie Marka Obrębalskiego, przyklejone były na gablotach informacyjnych w blokach mieszkalnych na Zabobrzu. Czy miała na to zgodę ZGL-i lub zarządców nieruchomości? Na nieruchomości należącej do Renault Dzięciołowski Sp. z o.o. przyklejone były plakaty Marcina Zawiły nawołujące do głosowania na niego w drugiej turze wyborów prezydenckich. Nikt z rodziny pana Ryszarda nie był jednak oddać głos na kandydata PO. W pierwszej turze owszem, cała czteroosobowa rodzina głosowała, podejrzewam na Roberta Prystroma. Czyżby po to, aby ukarać Bożenę Wachowicz-Makiełę za to, iż zdradziła Wspólne Miasto, z którego została radną w poprzedniej kadencji dzięki poplecznictwu JFS? I żeby potępić Razem dla Jeleniej Góry? Obywatel jest terrorystą.
Wróćmy jednak do statystyk. Marcin Zawiła został prezydentem miasta z poparciem 9363 jeleniogórzan. Przekładając to na procenty, poparło go 13,5 % głosujących przy frekwencji 24,8 %. Jednym słowem nie jest prezydentem z woli większości mieszkańców tylko członków, sympatyków i przybocznych PO. Czy można być z tego dumnym? Zobaczymy za cztery lata. Dziś jednak pobojowisko jest w opłakanym stanie. Żeby zaparkować samochód za 1 zł na pół godziny to trzeba mieć pług śnieżny zamontowany do zderzaka samochodu. Żeby przejść po chodnikach, to trzeba mieć raki na butach zamontowane. Gdzie są miejskie pługi śnieżne i odśnieżarki? Czemu straż miejska nie wlepia mandatów MPGK i ZGL-om? Co my obaliliśmy poza bełtami?
Wyniki „wyborów” pokryły się w 99% z moimi przewidywaniami, lecz bez mojego udziału. Bo to wszystko nie miało nic wspólnego z demokracją. Wiem to z autopsji. To wszystko to najlepsza droga do nepotyzmu i do korupcji. Do ustawienia siebie i członków swojej rodziny. Do górowania nad biedotą, do której się doprowadza. Do rujnowania gospodarki i budżetów za pieniądze podatników. U władzy są znowu ci sami członkowie AWS, UW i PZPR. Gdyby samorządy i parlament były społeczne, to nie widzielibyśmy tych nazwisk w komitetach wyborczych. Dopóki samorządowcy będą sowicie „wynagradzani”, to nie będzie miało nic wspólnego ze służbą społeczną i demokracją. Na te igrzyska i wynagrodzenia marnowane są nieprawdopodobne pieniądze podatników. Aberracją jest ganienie POprzednika i nobilitowanie PO.
Prominentni politycy PSL tłumaczyli niedawno publicznie, że nie powinno się zawieszać dotacji partii politycznych z budżetu państwa, czyli pieniędzy wszystkich podatników. Argumentowali takie stanowisko zagrożeniem korupcją. Znaczy się przyznali, że koryto to magnes mamony. Dziś u władzy są w większości pseudo filantropi, którzy ciemiężą ludzi pracy. Gdyby było odwrotnie, to człowiek człowiekowi pachniałby z daleka. Przy obecnej demokracji, wkrótce wyjdą na jaw wszystkie ukryte długi „Polaków”. Które zaciągnęli politycy, a spłacać będą podatnicy. Niestety. Walka o ogień jeszcze długo się nie skończy…
Grzegorz Niedźwiecki