Życie na Marsie czy Armagedon?
Kiedy byłem małym chłopcem biegałem po łące i wąchałem stokrotki. Budowałem tamy w strumyku i zachwycałem się zapachem wiosny. Jadłem bułkę (za 50 gr) z masłem i pomidorem i leżąc nad Bobrem wsłuchiwałem się w warkot latających dwupłatowców. I byłem bardzo nieszczęśliwy, bo ksiądz na religii przyłożył mi linijką po łapie, a milicjant wyrzucił wentyli do Bobru za to, że przejechałem po zamkniętym moście. Jak przyszedłem do domu zbyt późno, czy skąpany w kałuży, to ojciec złoił mi skórę wiklinową lub drucianą trzepaczką, bądź też kablem od żelazka tak, że aż syczałem niczym czajnik z gwizdkiem. Och gdyby wówczas były takie niebieskie linie, to bym wyrodnemu ojcu pokazał gdzie raki zimują. Ale skąd ciemny chłop mógł wtedy wiedzieć, że przemocą reformy się nie tworzy?
Jak byłem większy, to chodziłem na czyny społeczne. Zbierałem makulaturę czy złom, siałem trawę i sadziłem drzewka. Zbierałem też znaczki – najlepsze były Radzieckie i Wietnamskie. Byłem bardzo dumny z towarzysza Gierka, Rewolucji Październikowej i jeździłem na saksy (do DDR-u i na Węgry). Wierzyłem w św. Mikołaja, że kiedyś stworzą szczepionkę na nieśmiertelność i że zamieszkamy na Marsie.
I nagle obudziłem się z ręką w nocniku. Gierka chcieli powiesić na latarni, jeden z Hermaszewskich okazał się złodziejem, a Lenina chcą kupić Amerykanie. Mnie nie stać na wczasy, dzieci moje nie wiedzą, co to kolonie letnie, a na naszej ulicy Świadkowie Jehowy wybudowali „świątynię”.
Jakże z nostalgią wspominam dzieciństwo, gdy obserwuję jak mafia przenika dzisiejszą glinę, prokuraturę i sądy. Gdy z mojej krwawicy „umysłowi” tworzą sobie spółki. Wolny rynek to znaczy korupcja, a miliardy zdefraudowanych pieniędzy to pryszcz. „Land Rover” zapada się w asfalt, dom mój systematycznie podlewa powódź. I pomyśleć, że kiedyś skutecznie odstraszył mnie wyrok za włam po lizaki?
Ech, że też mój stary nie był jakimś solidaruchem i nie wychował mnie na porządnego złodzieja?
najlepiej rozdetym balonem propagandowym walesy udac sie na ksiezyc
zycie— co to jest?? kłutnia, wypominanie,eeee co jeszcze…miłość? niewiem? MatriX? co?…..
Bardzo sprytny ruch Panie Grzesiu brawo ZAPRASZAM DO MNIE http://przyjaznapolska.blog.onet.pl/
super tak trzymać
super tak trzymać
ale mi to wspomnienia