To była lipa

To była lipa

 

Mieszkańcy ulic Rodzinna i Westerplatte są oburzeni działaniami władz miasta Jeleniej Góry w przedmiocie ochrony środowiska naturalnego. Dnia 5 maja 2007 roku o godzinie 8.30 wycięto ponad stuletnią lipę przy ul. Rodzinnej 1 w Jeleniej Górze. Decyzję nr 91/07 z dnia 30.03.2007 r. podpisała Ewa Tomera – Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa – żona radnego Platformy Obywatelskiej, przewodniczącego Komisji Rozwoju Wiesława Tomery. Opinię w tej sprawie wystawiła ponoć dendrolog M. Kwiatkowska, a na miejscu „gilotyny” byli obecni funkcjonariusze Straży Miejskie, o czym ma zaświadczać wpis do księgi zgłoszeń. Ciekawe, co na to radny Jerzy Pleskot z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, albowiem aktu ścięcia dokonano niemalże na jego oczach, tuż przed oknami jego mieszkania.

Pan Krzysztof Salamon i jego sąsiad mówią, że drzewo było całkiem zdrowe; nie straszne mu były nawet pioruny. Inne, znacznie młodsze położyły wichury, ale tą lipę trzeba było wyciąć, bo jak mówią okoliczni mieszkańcy, ktoś będzie budował garaże w tym miejscu. Okoliczne Wspólnoty Mieszkaniowe zarzucają władzom miasta Jeleniej Góry usunięcie drzewa z naruszeniem art. 83 ust. 1 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody. Wprawdzie przy korzeniu, jak każdemu stulatkowi, wdarła się już próchnica, ale jak zapewnia pan Salamon i przechodząca sąsiadka z małym dzieckiem, był to celowy sabotaż. Wskazują na drugą młodszą lipę stojącą obok, w której pniu u podstawy nawiercono otwór do środka, aby „dojrzewała”.

Po interwencji mieszkańców, na miejscu tragedii pojawił się nawet jakiś dziennikarz, ale dostał łapówkę od inicjatorów akcji w postaci kawałka lipy na rzeźbę i sobie poszedł. To była stara lipa, albo lipą była decyzja władz miasta Jeleniej Góry…

socjolog